Zwiedzanie Kołobrzegu

Nie sądziłam, że krótkie trzy dni spędzone w Kołobrzegu mogą tak wspaniale odświeżyć ciało i umysł. Pojechaliśmy tam w piątek około południa, a wróciliśmy po 17 w niedzielę, a ja czuję się jak po trzytygodniowych wakacjach w Turcji. Nadbałtyckie powietrze pachnie zupełnie inaczej, niż jakiekolwiek inne. Mój mąż tego nie czuje, choć kazałam mu wdychać je pełną piersią, aż się zasapał, biedak, jednak dla mnie ten zapach jest kwintesencją mojego dzieciństwa, kiedy to jeździłam z mamą na wczasy, beztrosko pluskałam się w wodzie, budowałam zamki z piasku i nieustannie jadłam gofry z bitą śmietaną i jagodami. Teraz nieco inaczej spędzam czas nad morzem – zwiedzanie Kołobrzegu rozpoczęliśmy z mężem od spaceru po knajpkach w centrum, jednak wrażenie lekkości i wolności pozostało to samo. Myślę, że kiedy będziemy mieć dzieci, też będziemy je zabierać na wakacje nad nasze polskie morze, będziemy je karmić rybkami, okopywać się w piasku, osłaniać parawanem, a sami będziemy się smażyć w słonku na rozłożonych ręcznikach.

Komentarze

Darling pisze…
Nadbałtycką Mekką dla mnie na zawsze pozostanie Władysławowo. To taka Ibiza po polsku. Całonocne klubowanie, powroty nad ranem prawie na czworaka, zagryzając "najlepszym kebabem w mieście" i spanie cały dzień na plaży by zregenerować organizm na następną nockę w stylu rave party. Dodatkowo, mamy miejsce z bilardem, w którym właścicielka rozpoznaje nas bezbłędnie od nie pamiętam już ilu lat: wystaczy że przechodzimy przez próg i jest tekst: "bilard, rzutki potem, piwa dla panów, a dla pani gin z tonikiem?" Ehhh. Nostalgia mi się załącza :)

Popularne posty z tego bloga

Filmy dla dorosłych

Ukryta kamera dla dorosłych

gry 18 za darmo